Kim jesteśmy

środa, 30 grudnia 2009

Sprawozdanie z II etapu

Muzea, galerie, wystawy, wydarzenia kulturalne bądź inne ciekawe miejsca

W Białymstoku funkcjonuje wiele muzeów, galerii, organizowane są rożne wystawy, pokazy. Nie sposób byłoby o wszystkim napisać, postanowiliśmy więc wziąć udział w tych wydarzeniach kulturalnych, które aktualnie się odbywały. Część grupy uczestniczyła w pokazach filmowych w ramach IV Międzynarodowego Festiwalu Filmów Krotkometrażowych ŻubrOFFka (sprawozdanie poniżej), inni udali się na otwarcie wystawy Stasysa Eidrigevičiusa, a wszyscy odwiedzili galerię, która mieści się niedaleko naszej szkoły, przy ulicy Kraszewskiego i prowadzi ją pani Małgorzata Jaroma- białostocka malarka. Starannie się przygotowaliśmy do spotkania z artystką, zarówno od strony merytorycznej jak i technicznej. Na zajęciach poznaliśmy zatem zasady przeprowadzania wywiadu i sami ułożyliśmy pytania, jakie chcielibyśmy zadać malarce. Podczas wizyty w galerii w miłej i sympatycznej atmosferze oglądaliśmy obrazy i rozmawialiśmy z panią Małgorzatą Jaromą na temat jej twórczości. Najwięcej dowiedzieliśmy się o malarce w czasie wywiadu, który przeprowadziła Anita (zamieszczamy fragment video za zgodą rozmówczyni). Na koniec spotkania wpisaliśmy się wszyscy do księgi pamiątkowej. W naszej blogowej galerii umieściliśmy zdjęcia z tej wizyty. Każdy z uczniów wybrał obraz, który najbardziej mu się spodobał i na kolejnych zajęciach w szkole dokonał jego interpretacji. Spisaliśmy także z przekazu video wywiad i po autoryzacji umieszczamy go poniżej.
Nie udało się nam wybrać na trwające w tym czasie obchody 65-lecia Teatru Dramatycznego im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku, ale zapraszamy do przeczytania relacji z tych wydarzeń na stronie http://www.wrotapodlasia.pl/pl/wiadomosci/kultura+i+sztuka/Smakowity_poczatek_jubileuszu.htm
A oto efekty naszych prac:

Inspiracją moich prac jest przyroda - rozmowa z białostocką malarką
Małgorzatą Jaromą

Anita Kondzior: Jak zaczęła się pani przygoda z malarstwem ?
Małgorzata Jaroma: Przygoda moja z malarstwem właściwie zaczęła się od dzieciństwa, byłam wtedy młodsza niż wy teraz jesteście, malowałam już w szkole podstawowej. Interesowało mnie to bardzo, rozwijałam się, brałam udział w rożnych konkursach szkolnych, gazetkach i tam mnie doceniono. Ten talent gdzieś w głębi mnie był, tylko trzeba było go ujawnić. Nadszedł czas wyboru szkoły, pewne osoby zachęciły mnie do kontynuacji nauki w Liceum Plastycznym w Supraślu. Później potoczyło się wszystko, tak jak powinno: szkoła, dalsza edukacja, potem wstąpiłam do różnych związków artystycznych. Ale i tak malarstwo traktuję jak hobby. Mimo wszystko trudno jest pogodzić życie codzienne z tak kosztownym dosyć hobby.
AK: W takim razie od kiedy pani maluje ?
MJ: Właściwie od szkoły podstawowej zaczęłam malować.
AK: Ile obrazów pani posiada w swoim dorobku?
MJ: Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, tak orientacyjnie około półtora tysiąca. Liczę wszystkie obrazy, bo maluję także miniaturki, które też zajmują dużo czasu. Myślę, że może nawet dwa tysiące, ale nigdy nie liczyłam tak skrupulatnie.
AK: Co jest dla pani inspiracją?
MJ: Inspiracją moich prac jest przyroda i wszystko, co nas otacza. Tutaj w galerii można zobaczyć w miniaturze, bo niewiele jest tu moich obrazów, że właściwie sugeruję się przyrodą, roślinami, pejzażem, kwiatami, różnego typu drzewami. Generalnie naturą.
AK: Czy inspirowała się pani jakimś artystą, ktoś jest dla pani wzorem, autorytetem?
MJ: Wielu jest takich artystów. Bardzo cenię sobie kierunek w sztuce - surrealizm, może słyszeliście kiedyś o nim. Czuję w sobie, że to taka moja technika, jest trochę przeze mnie przetworzona, ale generalnie tworzę w tym temacie. I tutaj Beksiński jest dla mnie wielkim twórcą, uwielbiam oglądać jego obrazy.
AK: Kiedy pojawił się pomysł otwarcia galerii?
MJ: Parę lat temu. Może dlatego, że mam malutką pracownię. Kiedy przychodzili do mnie różni odwiedzający, prosząc, żeby im pokazać prace, nie miałam za bardzo możliwości. Zawsze musiałam je wyciągać z jakichś szaf, szafek. Na początku były to tylko moje obrazy, więc wygospodarowałam w rodzinnym domu taki malutki pokoik, który był miejscem tylko dla mojej sztuki. Teraz prezentuję tu także prace przyjaciół.
AK: Czy ktoś pomaga pani w prowadzeniu galerii?
MJ: Tak, rodzina. Sama jestem zatrudniona w innym miejscu.
AK: Jakie ma pani najmilsze wspomnienia z pani działalności twórczej?
MJ: Ja przede wszystkim cenię sobie kontakt z ludźmi. Cieszę się, że mogę podróżować, przeżywać najróżniejsze fantastyczne przygody. Jeżdżę na plenery, spotykam się z artystami wielkiego formatu. Teraz też miałam przyjemność być za granicą, bo tam również wystawiam prace. Tutaj w Białymstoku miałam kilka indywidualnych wystaw. Nie podam konkretnych wydarzeń, bo było ich wiele. Specjalnie indywidualnych przeżyć nie mam, ale traktuję je jako całokształt. Tworzę i są fajne z tego przygody.
AK: Jaki obraz jest dla pani najważniejszy?
MJ: Parę takich obrazów mam w swoim dorobku, których tutaj akurat nie ma. Do nich mam jakiś sentyment związany z przeżyciami. Tak jak każdy człowiek, tak jak wy przeżywacie jakieś uniesienia, miłe chwile, tak ja to rejestruję często na swoich obrazach. Kiedyś na przykład usłyszałam informację w radiu, że było trzęsienie ziemi w Turcji. Tak mnie przejęło to słuchanie, że namalowałam obraz pod wpływem przeżyć. On jest trochę drapieżny, surrealistyczny, przepełniony krzykiem twarzy, tutaj ta spękana ziemia. Takie są momenty, że człowiek czymś się zasugeruje, jakimś tematem i to go po prostu wzrusza.
AK: Czy przez swoje obrazy chciałaby pani coś przekazać?
MJ: Na pewno. To są różne przesłania, chciałabym pokazać swoją wrażliwość, zainteresowania, piękno przyrody, która nas otacza. Wystarczy gdzieś się schylić, czasami takie banalne, jak ja je nazywam- łopiany, są nadzwyczajnymi roślinami. Choć mało kto je zauważa, to powiem szczerze one mnie inspirują. Są może takie nietypowe w swoim wyglądzie, trochę drapieżne. Chciałam pokazać to piękno przyrody wszędzie, bo nie trzeba go daleko szukać. Swoje emocje w taki sposób jakby ujawniam, to chyba najważniejsze.
AK: Bardzo dziękuję za rozmowę.


Opisy obrazów


Obraz autorstwa Małgorzaty Jaromy pt. „Wspomnienia greckie” powstał po powrocie autorki z wakacji w Grecji. Ukazuje brzeg morski, na którym fale rozbijają się o nadbrzeżne skały. Widać też dwie odlatujące mewy, przez które ten krajobraz przenika.
Moim zdaniem ptaki symbolizują uciekające wspomnienia, które z czasem zanikają i zostają tylko te najpiękniejsze, najbardziej charakterystyczne. Obraz jest w jasnych, ciepłych barwach, co odzwierciedla, jak mi się wydaje, miłe wspomnienia autorki z tego czasu spędzonego w Grecji.
Anita

Na ostatnim spotkaniu nasza grupa wybrała się do pobliskiej galerii, której właścicielką jest pani Małgorzata Jaroma. Moją uwagę przykuł obraz przedstawiający dwa ptaki lecące nad skalistym wybrzeżem. Najbardziej zafascynował mnie sposób, w jaki malarka je ukazała - delikatnie zarysowane, białe, mgliste ptaki. Nastrój błogości tworzy niebo o kolorze zachodzącego słońca oraz delikatnie wzniesiona fala nad nagimi skałami. Wydaje mi się jednak, że dwa białe ptaki mogły ukazywać miłość, ponieważ taka jest ich symbolika. Obraz ten wywołuje zdecydowanie pozytywne emocje. Patrząc na niego, odczuwa się wewnętrzny spokój.
Paulina


Obraz pod tytułem „Maki" Barbary Kasza po raz pierwszy zobaczyłam w galerii obok naszego gimnazjum. Na początku moją uwagę zwróciło rozwiane zboże a w nim pełno kolorowych kwiatów. Ciepła czerwień maków i złoty kolor pszenicy w połączeniu dają świetny efekt. Nie uszły mojej uwadze także bielutkie rumianki i niebieskie niezapominajki. Nad barwnymi plamami kwiatów unosi się tajemniczo- szare niebo, a w oddali widać zielonkawy las.
Ewelina


Obraz przedstawia portret małego chłopca. Dziecko ma na głowie jasną bujną czuprynę. Jego niebieskie oczy są przepełnione smutkiem a także buntem. Biała bluza, w którą jest ubrany, kontrastuje się z ciemnopomarańczowym tłem. Wizerunek chłopca jest jakby taki niewspółczesny -włosy naturalnie pofalowane, długie, nienowocześnie ostrzyżone; płócienna, nakrochmalona koszula- cywilizacja nie wtargnęła jeszcze w życie dziecka. Być może w ten sposób podkreślona została niewinność i szczerość chłopca. Jest jeszcze nieskażony złem współczesnego świata.
Beata

Sprawozdanie - IV Międzynarodowy Festiwal Filmów Krótkometrażowych ŻubrOFFka
3 grudnia 2009 roku w Białymstoku odbył się IV Międzynarodowy Festiwal Filmów Krótkometrażowych ŻubrOFFka. W pięciu blokach konkursowych pokazano ponad 60 filmów. Każdy z nich brał udział w konkursie publiczności oraz walczył o nagrodę Dyrektora Białostockiego Ośrodka Kultury. Odbyło się również mnóstwo imprez towarzyszących festiwalowi m.in. koncerty, wystawy oraz pokazy filmowych „perełek” poza konkursem.
Oficjalne rozpoczęcie miało miejsce w kinie Forum 3 grudnia 2009 o godz. 19.30. Po krótkim wstępie zostały wyemitowane dwie „perełki” filmowe w reżyserii białostoczanina- Tomasza Bagińskiego.
Film Bieg to trójwymiarowa animacja, która przedstawiała, na zasadzie gry komputerowej, etapy życia ludzkiego od dzieciństwa po dorosłość. Główny bohater rzeczywiście przez cały czas biegł. Ruch aktorów w animacji był bardzo realistyczny i naturalny, co pogłębiało efekt trójwymiarowości. Dobrze dobrana do filmu dynamiczna muzyka dopełniała wrażenia niezwykle zaskakującej produkcji. Chociaż reżyser do ukazania losu człowieka posłużył się grą komputerową, trafił w sedno i udało mu się przedstawić życie w ciągu kilku minut takim, jakie jest naprawdę.
Kolejny film to Kinematograf również jest animacją. Opowiada o Francis i jego żonie. Francis jest wynalazcą i jego dzieło- tytułowy kinematograf, ma odmienić świat. Zapomina, że marzenia często dużo nas kosztują. Skupiony na swoich pragnieniach i pracy nie zauważa choroby żony, która w dniu, kiedy Francis dokończył swoje dzieło, umiera. Film jest adaptacją komiksu Mateusza Skutnika. Produkcja jest niezwykle poruszająca. Ukazuje, że gdy człowiek zapomni o świecie, skupiając się na jednej czynności, może dużo stracić. Nie zawsze wybieramy właściwą dla nas drogę, kierując się jedynie zaspokojeniem własnych potrzeb. Niekiedy rezygnując z wielkiego marzenia, możemy zyskać o wiele więcej, niż jesteśmy w stanie sobie uświadomić…

I na koniec umieszczamy pracę Pauliny "Bocian na tle Pałacu Branickich w Białymstoku"